Tytuł: Te wiedźmy nie płoną
Tytuł oryginału: These Witches Don’t Burn
Autor: Isabel Sterling
Tłumaczenie: Agnieszka Kalus
Cykl: These Witches Don’t Burn Series (tom 1)
Wydawnictwo: We need YA
data premiery: 11 marca 2020
liczba stron: 352
kategoria: Literatura młodzieżowa/fantasy
Moja ocena: 8/10

O tej książce było głośno na długo przed jej premierą. Nie lubię sięgać po pozycje, o których jest aż tak głośno, a na pewno nie sięgam po nie zanim nie ustanie szum wokół nich. Ale tej książki byłam ogromnie ciekawa. Tym bardziej, że oprócz pozytywnych opinii, zaczęłam czytać również opinie osób, które nie wypowiadały się o książce zbyt dobrze. Musiałam ją sprawdzić sama. I dobrze zrobiłam, bo ta książka nie tylko okazała się tym, czego się spodziewałam, ale też była tym, czego w tym momencie potrzebowałam.

Hannah jest Wiedźmą Żywiołów. Jedną z wielu mieszkających w Salem. Wiedźmami są jej rodzice i jej dominująca eks, od której Hannah bezskutecznie próbuje się uwolnić. Wiedźmy żyją wśród ludzi i nie mogą im ani mówić o swojej mocy, ani tym bardziej jej pokazywać. Hannah kontroluje wodę, ogień, ziemię i powietrze. Nie używa jednak na co dzień swojej mocy. Jest to zakazane. Pewnego dnia pod koniec roku szkolnego, dziewczyna wybiera się z przyjaciółką na imprezę przy ognisku. Dochodzi do tragedii. Ktoś odprawia rytuał krwi i  Hannah jest pewna, że odprawiła go Krwawa Wiedźma, która szuka zemsty. Dziewczyna rozpoznaje mroczną magię, którą Krwawe posługują się jako jedyne z trzech Wiedźmich Klanów. Od czasu ogniska zaczynają dziać się w mieście dziwne i niebezpieczne rzeczy. W mieście pojawiają się nowe osoby, które mogą być potencjalnymi podejrzanymi. Pewien detektyw, młody student, który zatrudnia się w tym samym sklepie, co Hannah, a także Morgan, dziewczyna, na widok której serce Hannah zaczyna bić szybciej. Sabat czarownic jest w niebezpieczeństwie. Kto chce zagrozić wiedźmom? Czy to na pewno Krwawa Wiedźma? Do czego posunie się Hannah, żeby bronić swoich bliskich?

Stoję tu, mówię ci, jak bardzo mnie zraniłaś, a ty tego nie słyszysz. (…) Złamałaś mi serce i nawet tego nie zauważyłaś. (…) Jam mogłabym ci zaufać?

Początkowo byłam zaskoczona. Nie dlatego, że nie spodziewałam się wątku LGBT. Spodziewałam się. Ale nie w takiej ilości. Nie dość, że osób o innej orientacji niż hetero jest sporo, jak na jedną fabułę, to jeszcze te orientacje są różne. Mniejszość stała się w książce większością. Ale to nawet aż tak bardzo nie przeszkadza. Szybko się przyzwyczaiłam. Tym bardziej, kiedy przeczytałam, że autorka dedykuje książkę swojej żonie. Doczytałam również, że autorka zawodowo jest edukatorką LGBTQ. Wspomniane wątki w jej powieści po prostu musiały się pojawić. Ale jest coś, co może przeszkadzać bardziej. Hannah ciągle powtarza, że jest lesbijką. Wygląda to tak, jakby sama potrzebowała się w tym utwierdzić, albo jakby się tłumaczyła. Sama nie wiem. Na pewno jednak nie wygląda to w książce zbyt dobrze. Hannah wydaje się przez to bardziej dziecinna i nieogarnięta niż jest w rzeczywistości. Do tego ciągle się nad sobą użala, przynajmniej do czasu, aż nie rozpocznie się prawdziwa akcja. Utyskuje na swoją byłą i na swoje nieszczęśliwe życie uczuciowe. Ale jeśli przymknąć na to oko, jest naprawdę bardzo dobrze. Książka od razu wciąga i pochłaniamy ją nie wiadomo kiedy. Bardzo przyjemnie się ją czyta. Styl autorki jest lekki i przez książkę dosłownie się płynie. Sam pomysł na fabułę jest bardzo trafiony. Akcja dzieje się w Salem, mieście, które słynie z procesu czarownic. Hannah i Veronica (to ta eks) obawiają się powtórki sprzed lat. Nie wiedzą tylko, kto czyha na ich życie. Czy jest to Krwawa Wiedźma, łowca czarownic, czy może Reg (tak nazywają zwykłych ludzi), nieroztropnie posługujący się czarami. Początkowo akcja jest niespieszna. Poza ogniskiem i odprawionym rytuałem przez większość czasu poznajemy świat Hannah i jej rozterki miłosne. W drugiej połowie książki dzieje się o wiele więcej. Akcja rusza z kopyta i nie zatrzymuje się do samego końca. Jest bogata w nieoczekiwane zwroty i sytuacje mrożące krew w żyłach. Jest też w drugiej części więcej zapowiadanej w opisie magii, a Hannah wreszcie staje się czarownicą z krwi i kości.

Moje serce zalicza przyziemienie, pada u moich stóp i wbija się w podłogę.

Książka składa się z trzydziestu niezbyt długich rozdziałów, które dodatkowo podzielone są na podrozdziały oddzielone gwiazdkami. Ciekawie skonstruowany świat przedstawiony poznajemy oczami pierwszoosobowego narratora, którym jest Hannah. Dzięki temu nie mamy trudności ze zrozumieniem jej emocji i wczuciem się w jej sytuację. Hannah, chociaż jest wiedźmą i musi przestrzegać narzuconych jej z góry zasad, jest też zwykłą nastolatką, z typowymi młodzieńczymi problemami, buzującymi hormonami i innymi błogosławieństwami tego wieku. Bałam się trochę, że wątek miłosny będzie w tej powieści wątkiem dominującym. Ale na szczęście nie był ani dominujący, ani nachalny. Magii, czarów, czarownic, sabatów i reguł nim rządzących jest w książce w moim odczuciu na tyle dużo, że równoważą miłosne rozterki głównej bohaterki. Hannah polubiłam, chociaż bywały momenty, że irytowała mnie swoim zachowaniem. Czasem sama nie wiedziała, czego tak naprawdę chce, a jej zachowanie momentami ciężko było zrozumieć. Ale na szczęście później się ogarnęła. Zaczęła też pokazywać pazurki. Jej relacja z Veronicą to typowa toksyczna relacja. Sama Veronica zresztą nie pokazała się od dobrej strony. Zakłamana, z wygórowanym mniemaniem o sobie, manipulantka i intrygantka. Morgan i Gemmę dało się lubić. Obie prostolinijne, poukładane, ze zdrowym podejściem do życia. Gem polubiłam za jej trochę zwariowany sposób bycia, a Morgan za zdroworozsądkowe podejście do wielu spraw i bezpośredniość. Jeśli chodzi o osobę, która była sprawcą wszystkich nieszczęść młodych wiedźm, nie domyśliłam się do samego końca, o kogo chodzi. Wątek kryminalny uważam więc za niezwykle udany.

Chociaż „Te wiedźmy nie płoną” jest raczej powieścią młodzieżową z nutą fantastyki, a nie na odwrót, podobała mi się. Nie jest to wymagająca lektura, ale ma wszystko to, czego potrzebowałam w tym momencie mojego życia. Interesującą fabułę, fajny klimat, akcję, napięcie, magię i tajemnice. Ma też przepiękną okładkę, w której z miejsca się zakochałam. I do tego czyta się ją w zawrotnym tempie. Czerpałam prawdziwą przyjemność z lektury i Wam serdecznie ją polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu We need YA.

we-need-ya-imprint2-260x131