Tytuł: Melodia mgieł dziennych
Autor: Marta Bijan
Wydawnictwo: Mova
data premiery: 14 października 2020
liczba stron: 176
kategoria: Literatura piękna
Moja ocena: 8/10

„Melodia mgieł dziennych” to debiut powieściowy Marty Bijan, wszechstronnej artystki, pasjonatki kina, finalistki czwartej edycji programu „X Factor”.

Es ma trzydzieści dwa lata i jest menadżerką Melodii, najpopularniejszej artystki w kraju. Es marzyła kiedyś o tworzeniu muzyki i karierze piosenkarki, pisała teksty, które trafiały do szuflady. Teraz pisze teksty dla Melodii, dzięki którym młoda artystka wybija się w świecie muzycznym coraz bardziej. Es w tym samym czasie staje się coraz bardziej niewidzialna. Żyje w cieniu sławy, z dnia na dzień tracąc siebie. Nieoczekiwanie dzieje się coś, co pozwoli odżyć Es. Czy kobieta odważy się w końcu żyć własnym życiem?

Czasem wystarczy wyrzygać się na podłogę, a potem posypać kałużę brokatem, żeby inni, przechodząc, pomyśleli, że to sztuka.

Marzenia, muzyka, uzależnienia i przypadkowe spotkanie dwóch kobiet, które dość niespodziewanie łączy ich ścieżki i prowadzi je tam, gdzie nigdy nie spodziewałyby się znaleźć. Tak w skrócie można określić tę przejmującą, oryginalną historię. Historię wzlotów i bolesnych upadków. Niezwykle życiową i mądrą, z której czytelnik wyciągnie masę wniosków. Muszę przyznać, że stwierdzenie przytoczone w opisie, że jest to „gorzka powieść wywołująca niemal namacalne uczucie dyskomfortu” jest trafione w punkt. Książka od początku wywołuje uczucie niepokoju i sprawia, że odczuwamy niewytłumaczalny lęk. Jest smutna i potrafi przygnębić. Dodatkowo napisana jest językiem, do którego nie jestem przyzwyczajona, dość wyszukanym, górnolotnym, który nie ułatwia czytelnikowi odbioru powieści. I chociaż jest ona krótka, czyta się ją dłużej, z tego względu, że na lekturze trzeba się skupić. Autorka wrzuca czytelnika od razu w wir wydarzeń, co również nie ułatwia sprawy. Do tego bawi się linią czasową, nie zaznaczając tego na tyle dokładnie, aby czytelnik nie był w stanie się pogubić. Wprowadza to nieco chaosu i utrudnia lekturę. Mimo to, uważam, że warto tę książkę przeczytać. Porusza trudne sprawy, takie jak uzależnienie od narkotyków, anoreksja, przygodny seks, a także uzależnienie od drugiego człowieka. Mówi też wiele o poświęceniu swoich marzeń na rzecz realizacji czyichś pragnień, o odnajdywaniu swojej drogi, o odwadze do bycia sobą i wiele więcej. Dlatego warto, a nawet trzeba po nią sięgnąć.

Wydawać by się mogło, że Melodia ma cudowne życie. Jest przecież znaną piosenkarką, którą zawsze tłumnie otaczają fani. Nie ma na co narzekać. A jednak ta sama osoba to narkomanka i anorektyczka, zaniedbana, pogubiona, dla której przygodny seks nie jest żadnym problemem. Dziewczyna stacza się coraz bardziej i bardziej na dno. I ciężko stwierdzić, czy jej menadżerka swoim zachowaniem jej pomaga czy jednak coraz bardziej szkodzi. Es z kolei to już dojrzała kobieta, równie poraniona przez życie, która mimo wielu lat na karku nie potrafi odnaleźć się w świecie. Niby marzy o tym, co ma Melodia, chce tworzyć muzykę i potrafi to robić, o czym świadczą pisane przez nią teksty, którymi młodsza koleżanka zawojowała kraj. Nie robi jednak z tym marzeniem nic, jest bierna, coraz bardziej w cieniu gwiazdy, coraz mniej zauważana, mniej potrzebna, przezroczysta. Znika, przestaje istnieć. Traci w tym wszystkim siebie. Dzięki bogato zarysowanym postaciom ta książka zyskuje. Portrety psychologiczne bohaterów są dopracowane, wystarczająco pogłębione i co najważniejsze ciekawe i oryginalne. Bohaterowie wypadają wiarygodnie i przekonująco. Druga sprawa, która zasługuje na uwagę, to klimat powieści. Dzięki temu jak jest ona napisana, mamy w książce przez cały czas mocny, niewiarygodny, niepokojący, nieco mroczny klimat. Książka jest melancholijna, ale nie nudna. Potrafi wciągnąć, jeśli się dostatecznie skupimy. I mimo, że czasami ciężko odnaleźć w niej jakiś porządek, potrafi zainteresować. Szczególnie intrygująca i wzbudzająca przeróżne odczucia jest relacja głównych bohaterek, toksyczna i momentami przerażająca. Na uwagę zasługuje również piękna, delikatna, przyciągająca uwagę okładka książki. Spodobała mi się dedykacja autorki : „Wszystkim niewidzialnym”. Co Marta Bijan miała na myśli, musicie już sprawdzić sami.

W moim życiu najpiękniejsze jest to, czego nie ma.

„Melodia mgieł dziennych” to udany debiut. Ładnie, poetycko wręcz napisana, interesująca powieść. Czuć, że to dzieło artystycznej duszy. Książka jest trudna, lepka, gorzka i przygnębiająca. I nie dla każdego. Większość odbiorców jednak zachwyci. Klimatem, złożonością, głębią psychologiczną i znaczeniem. Serdecznie polecam!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mova.