Tytuł: Małe kobietki gotują. Przepisy na cały rok od Meg, Jo, Beth i Amy
Tytuł oryginału: The Little Women Cookbook: Tempting Recipes from the March Sisters and Their Friends and Family
Autor: Wini Moranville
Tłumaczenie: Hanna de Broekere
Wydawnictwo: Znak Literanova
data premiery: 24 marca 2021
liczba stron: 160
kategoria: Kulinaria, przepisy kucharskie
Moja ocena: 9/10

Lubicie gotować? Jesteście fanami „Małych kobietek”? Jeśli chociaż na jedno z tych pytań odpowiedzieliście twierdząco, ta książka jest dla Was.

Wini Moranville pisze i redaguje teksty kulinarne od 25 lat. Jest wielbicielką Louisy May Alcott i „Małych kobietek”. Po raz pierwszy uległa ich urokowi już jako nastolatka. I ta miłość trwa do dziś. Mało tego, widać to uwielbienie dla powieści w stworzonej przez autorkę książce kucharskiej.

Jak wiecie, albo jeszcze nie, w powieści „Małe kobietki” jedzenie odgrywa ważną rolę. Siostry March chętnie przygotowują posiłki i równie chętnie częstują nimi innych. Okazują w ten sposób troskę i serdeczność swoim bliskim, a przynajmniej tak im się wydaje. No bo powiedzcie, kto normalny uważa, że całe limony marynowane w słonej wodzie z czosnkiem, goździkami, octem, pieprzem i gorczycą to fajny poczęstunek dla koleżanek z klasy? Chyba, że tych koleżanek się nie lubi, to inna sprawa. Dziewczynom gotowanie wychodzi różnie, co nawet Hanna, gospodyni Marchów podsumowuje odpowiednim stwierdzeniem: „Prowadzenie domu to nie żarty”.

Autorka zamieściła w książce pięćdziesiąt przepisów, które pogrupowała w oddzielnych rozdziałach. Rozdziały są cztery, a ich tytuły nawiązują do powieści. Mamy tu rozdział „Śniadania Hanny”, w którym znajdziemy autentyczne przepisy na śniadania, dzięki czemu możemy rozpocząć nasz dzień tak jak Meg, Jo, Beth i Amy. Znajdziemy wśród nich lepszy omlet dla mamisi, mleczne tosty, paszteciki z serem i dżemem, placki z mąki gryczanej, a także bożonarodzeniowe muffinki Amy. Kolejny rozdział został zatytułowany „Spotkania z rodziną i przyjaciółmi” i zawiera przepisy na dania przygotowywane przez siostry dla gości. Są to między innymi: galaretka porzeczkowa Meg, znacznie lepsze szparagi Jo czy surówka z sałaty Jo. Rozdział trzeci, przedostatni, to „Obiady i kolacje u Marchów”. Zawiera proste i zdrowe potrawy, które mamisia, Hanna i Meg postawiłyby na stole, aby sprawić radość swojej rodzinie. Znajdziemy tu na przykład przepisy na makaron z serem według Meg, zapiekankę wiejską Hanny i kurczak w jabłoniowym sadzie. I ostatni, dla mnie najlepszy rozdział to „Słodkie przekąski, desery i napoje”. Jest to też najbardziej bogaty w przepisy dział tej książki. Marchowie, podobnie jak chyba każdy, lubią zjeść coś słodkiego. Niezmiernie ucieszyło mnie, że znalazłam w książce przepis na kulki ze złotymi myślami, które na pewno kiedyś w przyszłości zrobię i zapewne wszystkie sama pochłonę. Wyglądają obłędnie! Ciekawa jestem właściwie wszystkich przepisów z tego działu, jednak najchętniej, oprócz kulek, spróbowałabym ciasta imbirowego Jo i gorącej francuskiej czekolady z pianką według Amy.

Książka jest przepięknie wydana, w twardej oprawie, z mnóstwem zdjęć przedstawiających każdą potrawę i z dodatkowymi ilustracjami. Oprócz przepisów znajdziemy w książce anegdoty z życia Louisy May Alcott i ciekawostki z powieści, złote myśli Marchów i całą masę inspirujących cytatów. Nie jest to więc zwykła książka kucharska, tylko taka, która osobom stęsknionym za siostrami pozwoli się na chwilę przenieść w ich świat. Każdy przepis poprzedzony jest cytatem z „Małych kobietek”, związanym w jakiś sposób z przedstawianą potrawą. Przepisy wydają się być łatwe w wykonaniu. W części z nich zamieszczono gotowe mieszanki do pieczenia, jednak w większości autorka starała się trzymać zasady gotowania od zera. Większość potrzebnych składników bez problemu znajdziemy w osiedlowym sklepie. Są też jednak czasem potrzebne bardziej wyszukane składniki, które myślę, że spokojnie będzie można znaleźć w większym markecie. Dodam na koniec, że autorka przeprowadziła solidny research, ponieważ nie zawsze była w stanie stwierdzić, co dokładnie jedzono podczas niektórych spotkań, bo nie zostało to podane w książce. Dlatego dokładnie zapoznała się z książkami kucharskimi wydanymi w Stanach Zjednoczonych w latach 1850 – 1880 i dobrała do tej książki też takie przepisy, które według niej prawdopodobnie zostałyby podane podczas takich spotkań, ale też takie, które wyglądały na dania, które dziś chcielibyśmy przygotować i zjeść.

Bardzo polecam tę publikację, nie tylko wielbicielom gotowania, nawet nie tylko osobom uwielbiającym „Małe kobietki”, ale wszystkim. Przepisy są różnorodne, łatwe w przygotowaniu i dla każdego. Widać serce autorki włożone w tę książkę, widać miłość do powieści, na podstawie której została przygotowana. Mam nadzieję, że przyniesie Wam tyle samo radości, co autorce jej tworzenie. W kategorii książki kucharskie to must have tego roku.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.