Tytuł: Stowarzyszenie Srok: One for Sorrow
Tytuł oryginału: The Magpie Society: One for Sorrow
Autor: Zoe Sugg, Amy McCulloch
Tłumaczenie: Anna Kłosiewicz
Cykl: Stowarzyszenie srok (tom 1)
Wydawnictwo: Insignis
data premiery: 10 kwietnia 2024
liczba stron: 416
kategoria: Thriller młodzieżowy
Moja ocena: 8/10

Zoe Sugg, znana jako Zoella, to niezwykle popularna brytyjska youtuberka i influencerka, która może być znana szerszemu odbiorcy ze swojego literackiego debiutu pt. „Girl Online”. Amy McCulloch jest pisarką i freelancerką oraz byłą redaktorką prowadzącą w wydawnictwie Penguin Random House Children’s. Podczas współpracy przy książkach z serii „Girl Online”, panie wpadły na pomysł, żeby napisać coś razem. I w ten sposób powstało „Stowarzyszenie srok”, którego pierwszy tom nosi tytuł „One for Sorrow”.

Podczas imprezy na plaży z okazji zakończenia roku woda wyrzuca na brzeg ciało jednej z uczennic z tatuażem na plecach przedstawiającym srokę. Policja po przeprowadzonym śledztwie stwierdza, że przyczyną śmierci nastolatki było samobójstwo. Nie wszyscy potrafią się z takim wynikiem śledztwa pogodzić. Pojawia się podcast, w którym ktoś próbuje prowadzić śledztwo na własną rękę. Audycja szybko zyskuje wśród uczniów elitarnej szkoły wiernych słuchaczy, tak zwolenników jak i przeciwników snutych tam teorii. Autor podcastu zakłada, że dziewczyna została zamordowana. W sam środek tego zamieszania trafia nowa uczennica z Ameryki – Audrey, która przeniosła się do tej szkoły, aby zaznać trochę spokoju. Sama ucieka przed demonami z przeszłości. Niestety, trafia do pokoju razem z byłą przyjaciółką ofiary – Ivy, która od razu ocenia ją negatywnie. Nie lubi jej i nawet nie próbuje się do niej przekonać. Do czasu. Pewien chłopak sprawi, że dziewczyny zaczną ze sobą rozmawiać, a wkrótce zabiorą się nawet za wspólne poszukiwanie prawdy na temat feralnej w skutkach nocy. Szybko się zresztą okaże, że komuś bardzo nie na rękę jest prowadzone przez postronne osoby śledztwo, bo nie dość, że ktoś zaczyna grozić uczniom, to dzieje się coś, co wskazuje dość jednoznacznie na to, że tamta sprawa to nie mogło być samobójstwo. Kto i dlaczego zamordował wzorową uczennicę? Czy to na pewno było morderstwo? Co grozi uczniom? I co ma z tym wspólnego Stowarzyszenie Srok?

Nic, co wartościowe, nie przychodzi w życiu łatwo.

Kiedy zobaczyłam, że ma wyjść ta książka, byłam pełna entuzjazmu. Głównie dlatego, że bardzo lubię młodzieżówki, thrillery młodzieżowe również, a już takie lektury dla młodych ludzi, które zmuszają do myślenia lubię najbardziej. Na taką lekturę zapowiadała się ta książka. Napisana w duecie przez dwie panie, z których każda stworzyła jedną z głównych bohaterek. Opowiedzianą w książce historię poznajemy naprzemiennie z perspektywy Ivy i Audrey, które przez sporą część książki zwyczajnie się nie znoszą, więc jest naprawdę ciekawie. Ale wracając do wspomnianego entuzjazmu. Nieco ostygł, kiedy zaczęłam lekturę, bo okazało się, że akcja rozkręca się dość powoli. Na szczęście, fabuła jest na tyle interesująca, że szybko można się wciągnąć w wir wydarzeń, dlatego ten nieco wolniejszy początek nie przeszkadza. Później jest już zdecydowanie lepiej. A kiedy dziewczyny zaczynają łączyć fragmenty układanki, akcja staje się dużo bardziej dynamiczna i nie można się od książki oderwać. Zła jestem jedynie na samą końcówkę. Nie dlatego, że była zła, wręcz przeciwnie, kipiała aż od zwrotów akcji i emocji. Chodzi o to, że została przerwana. I to w takim momencie, że miałam chęć rzucić książką o ścianę. Serio. Już było tak blisko do rozwiązania zagadki, że mogły to panie pociągnąć trochę dłużej.

Ogromnie podoba mi się klimat tej książki. Owiane tajemnicą, położone na uboczu zamczysko pełniące rolę ekskluzywnej szkoły z internatem, jeszcze bardziej tajemnicze Stowarzyszenie Srok, o którym niewiele wiedzą nawet uczniowie szkoły, odkrywane przez Ivy i Audrey tajne pomieszczenia, zakamarki, drogi prowadzące w jeszcze bardziej sekretne miejsca, i podcast, który wprowadza atmosferę grozy. Klimat pierwsza klasa, a lektura idealna na chłodniejsze nadal wieczory. Wrażenie zrobiła na mnie też misterna układanka, której fragmenty dziewczęta zaczęły odkrywać w drugiej części książki. Świetnie połączone wskazówki, z której każda w jakiś sposób wynikała z innej i przy okazji mylenie tropów, dzięki którym dziewczynom (i czytelnikowi) nieźle mieszało się w głowach. Zagadka ostatecznie nie została rozwiązana (jeszcze), ale i tak uważam, że Ivy i Audrey odwaliły kawał dobrej roboty, przy okazji pozbawiając jednego z nauczycieli pracy (czy zasłużenie, oceńcie sami). Nie spodziewałam się też, że ta szkoła kryje aż tak wiele sekretów. Niby wiedziałam, że jest wiekowa, że ma swoje, surowe zresztą zasady, że znajduje się na odludziu, teoretycznie więc mogłam przypuszczać, że coś się za tym wszystkim kryje. No ale nie wpadłam na to i było to dla mnie dużym zaskoczeniem. Podobnie zresztą jak cała idea działalności tytułowego „Stowarzyszenia Srok”. To jest dopiero aspekt książki owiany tajemnicą. Nie wiadomo od samego początku o tym całym stowarzyszeniu kompletnie nic. Uczniowie nic nie wiedzą, jedynie tyle, że tradycją jest wrzucanie jakichś błyskotek do fontanny. Dobrze, że na terenie szkoły mieszka i nadal pracuje stary ogrodnik, a w miasteczku nieopodal żyją osoby, które pamiętają coś z dawnych czasów, bo chyba do samego końca nic by się w tej kwestii nie wyjaśniło. Bardzo się cieszę, że chociaż tę sprawę autorki postanowiły jednak wyjaśnić w tym tomie, bo nie wiem, czy wytrzymałabym w aż tak dużej niewiedzy do kolejnej części.

Bardzo dobrze napisana jest ta książka. Naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Jakiś zalążek romansu niby też się w niej pojawia, ale jest jedynie zarysowany. A właściwie jest tak, że romans mógłby być, jednak pewien chłopak nawalił po całej linii, co w sumie wyszło na dobre Ivy i Audrey, dlatego ostatecznie mogę mu ten fakt wybaczyć. Nie chcąc zradzać zbyt wiele, napiszę tylko tyle, że to facet z gatunku tych, którzy chcą mieć ciastko i zjeść ciastko. A jak wiadomo, tego zrobić się nie da. Na szczęście ów młody mężczyzna okazał się pozytywną i dość pomocną postacią, dlatego psów wieszać na nim nie zamierzam. Fajne w tej książce są również interakcje między bohaterami, chociaż, i słusznie, to nie na rozterkach młodzieży skupia się właściwa akcja. Początkowo można tak sądzić, ale początek, jak już pisałam jest dość niemrawy i średnio koresponduje z tym, co dzieje się dalej. Mimo, że autorki nie skupiły się na problemach właściwych dla młodego wieku, udało im się przemycić gdzieniegdzie istotne społecznie tematy, takie jak depresja, znęcanie się nad innymi, a także te właściwe dla młodego wieku, takie jak zakochanie się bez wzajemności. Fajne są też w powieści nawiązania do popkultury, chociaż im dalej w las, tym tych nawiązań jest mniej. Jednak i tak doceniam fakt, że się pojawiły i zostały fajnie wplecione w całość.

Jeśli chcecie dowiedzieć się, co się stało z Lolą (to uczennica, której ciało zostało znalezione podczas imprezy), z tej części się tego nie dowiecie. Jednak na pewno będziecie bliżej odkrycia prawdy niż przed przystąpieniem do lektury. Ja książkę oczywiście polecam. Bawiłam się przy niej wyśmienicie, wciągnęła mnie, porwała i wnerwiła zakończeniem. Była jednak dokładnie taka jak lubię, z mnóstwem sekretów, zwrotów akcji i złowieszczym klimatem. No co tu dużo mówić, ciary były, dlatego gorąco zachęcam do przetestowania tej pozycji na własnej skórze. Tym bardziej, że niebawem premiera drugiego i ostatniego tomu dylogii.

Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Insignis, któremu dziękuję za egzemplarz do recenzji.