Tytuł: Morze. Odpływ
Autor: Grzegorz Gortat
Wydawnictwo: Media Rodzina
data premiery: 20 maja 2020
liczba stron: 128
kategoria: Literatura młodzieżowa
Moja ocena: 8/10

Książka „Morze. Odpływ” to kolejne moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. I kolejne udane. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać i nie sądziłam, że w tak krótkiej książce otrzymam tak wiele treści. Ta pozycja jest mądra i pouczająca. I idealna dla młodych ludzi.

Patryka, niezwykle dojrzałego, skrytego prawie dwunastolatka poznajemy w czasie, kiedy każdego dnia odwiedza Muzeum Sztuki i za każdym razem tę samą wystawę marynistyczną. Chłopak zawsze chodzi w obszernej kurtce i wybiera na swoje wizyty pochmurne dni. Kiedy jest słonecznie zaszywa się w swoim pokoju. Od razu dowiadujemy się, że młodzian knuje coś niedobrego. Jeszcze nie wiadomo, co. Sprawa trochę bardziej się rozjaśnia, kiedy wracamy do wydarzeń sprzed roku. Wtedy Patryk z rodzicami wypoczywali nad morzem i wydarzyło się coś, co zmieniło chłopaka na zawsze. Pogodnego, pełnego życia, zainteresowanego sztuką młodego człowieka przemieniło w zgorzkniałego, doświadczonego przez życie człowieka. Co się stało w ubiegłe wakacje? Czy życie chłopaka ma szansę wrócić na właściwe tory?

Jestem zaskoczona tym, jak wiele sensownej treści można zmieścić w książeczce o tak małej objętości. Bo nie dość, że ta pozycja jest naprawdę niewielka, bo liczy zaledwie 119 stron, to jeszcze niektóre rozdziały nie zajmują więcej niż pół strony. Jak na tak małą objętość, naprawdę sporo w niej mądrych przemyśleń, które skłaniają, nie tylko młodych ludzi, do głębszej refleksji. Każdy dorosły wyciągnie z tej książki jakąś lekcję dla siebie. Konstrukcyjnie książka również jest ciekawa. Naprzemiennie poznajemy bieżące wydarzenia i wracamy do tych z przeszłości. Niezbyt odległej przeszłości, bo wydarzenia, które rozegrały się podczas rodzinnych wakacji nad morzem, miały miejsce zaledwie rok wcześniej. To, co się wtedy wydarzyło, odcisnęło ogromny ślad w psychice chłopca. Zmieniło nie tylko jego, ale i jego rodziców. Każde z nich przeżywa tę tragedię na swój sposób. Patryk odciął się od świata. Stracił nadzieję, stał się opryskliwy, zamknął się w sobie, nie chciał mieć z nikim kontaktu. Szkice, które kiedyś były dla niego całym życiem i sztuka, którą fascynował się tak bardzo, jak bardzo jego koledzy kochali piłkę nożną, straciły na znaczeniu. Chłopak albo włóczył się po mieście, albo odwiedzał muzeum. I planował coś niedobrego. Coś, co w jego mniemaniu miało mu pomóc. Zaskoczyli mnie rodzice Patryka. Ich determinacja w dążeniu do dotarcia do swojego dziecka. Ich zaangażowanie w to, aby przebić się przez mur, który zbudował wokół siebie Patryk. Mimo całej jego oziębłości i próbie zniechęcenia ich do siebie, rodzice nie odsunęli się od chłopca. Ufali mu i wspierali. Proponowali rozwiązania i starali się umilić czas. Próbowali nie dopuścić do rozpadu rodziny. A mimo to Patryk z dnia na dzień coraz bardziej się od nich odsuwał. Radość życia uchodziła z niego dzień po dniu. Do czasu, aż nie poznał pewnego starszego pana.

Często jest tak, jakby ktoś decydował za nas. W jednej chwili z bohatera zmieniamy się w tchórza. I na odwrót.

Mimo niewielu stron powieści, autor postarał się, aby postać Patryka była wiarygodna i wyrazista. Chłopak jest inteligentny, wrażliwy i bardzo dojrzały jak na swój wiek. Miał wielkie plany na przyszłość, marzenia do zrealizowania. I wszystko to zostało przekreślone w ułamku sekundy. W trakcie lektury wydaje nam się, że wiemy, o co chodzi. Patryk bardzo ucierpiał podczas minionych wydarzeń, a jego życie wywróciło się do góry nogami. Zna winnego swojej sytuacji i nie dość, że już się na nim odgrywa, chce też sprawić, aby cierpiał jeszcze bardziej. Ale nie. Ta historia nie jest taka prosta. Ma drugie, a może nawet trzecie dno. W to, o co naprawdę chodzi, jesteśmy wprowadzani stopniowo. Dzięki czemu tej niewielkiej książeczce nie brakuje dynamiki. A także tajemniczości. Rozwiązanie przynoszą dopiero ostatnie karty powieści. I to one właśnie potrafią zwalić człowieka z nóg. Nie dziwi teraz zachowanie Patryka, nie dziwią jego plany. Chłopak sam, nie mówiąc niczego nikomu, próbował pogodzić się z czymś, co przerosłoby dorosłą osobę. Z czymś, z czym pogodzić tak naprawdę się nie da.

Autor poruszył w swojej powieści wiele trudnych tematów, rozpoczął kilka różnych wątków i sprawił, że ta krótka historia wywołuje w czytelniku skrajnie różne emocje. Wątek Patryka, jego rodziny i zdarzenia nad morzem jest kompletny i dobrze poprowadzony. Zabrakło mi jednak rozwinięcia wątku Siwego, który miał swoje miejsce w tej powieści nie bez powodu. Jednak pojawił się kilka razy i zniknął. A ponieważ polubiłam tę postać, chciałabym się dowiedzieć o niej więcej. I cierpię dlatego, że nie zostało mi to umożliwione. Nie wiem nawet, jak zakończyła się sprawa tego chłopaka, a, że bardzo mu kibicowałam, chciałabym wiedzieć. Najbardziej w książce spodobała mi się osoba Pana Lu, starego człowieka, strażnika w muzeum. Ten mądry człowiek i jego smutna historia wstrząsnęły mną do głębi.

Mówił o ciężarze wyboru. O decydujących sekundach, bo często tylko tyle czasu mamy na podjęcie decyzji.

„Morze. Odpływ” to książka o tym, jak jedna chwila i jedna decyzja potrafią odmienić życie. To właśnie te krótkie chwile kształtują nas i sprawiają, że stajemy się tymi, którymi jesteśmy. Ta książka to jednak dużo więcej. Autor mówi o trudnym dojrzewaniu, o potrzebie akceptacji, o relacjach rodziców z dziećmi, o radzeniu sobie z traumą, o winie, karze i sumieniu. Przesłanie płynące z tej krótkiej opowieści skłania do głębokich przemyśleń. Książka pokazuje w dobitny sposób, że kilka sekund wystarczy, aby zniszczyć wszystkie nasze plany i marzenia. Leci wtedy wszystko na łeb na szyję, wali nam się świat. Pojawiają się strach, wstyd i wyrzuty sumienia, które nie pozwalają wymazać z pamięci własnego tchórzostwa, a win nie da się odkupić. Ale można znaleźć winnego i na nim skupić gromadzone od dłuższego czasu nienawiść, bezsilność, złość i żal. Otóż nie. Książka podsuwa inne rozwiązania i pokazuje, że szukanie winnych nie rozwiązuje problemów, nie przynosi ulgi. Autor uzmysławia czytelnikowi, że zawsze jest inne wyjście i, że można się nauczyć żyć dalej z nieszczęściem, które nas spotkało.

Polecam tę powieść wszystkim, nie tylko młodym ludziom, ale im przede wszystkim. To mądra i wartościowa pozycja. Historia Patryka i osób mu towarzyszących robi ogromne wrażenie. Porusza najczulsze struny w sercu czytelnika, przekazuje trafne spostrzeżenia i niesie ważne przesłanie. Gorąco zachęcam do przeczytania!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.Media_rodzina